15 minut i skarpetki mojej Pani
Wczoraj, podczas 15 minut dla Bogini moją główną rolą było, tak lubiane przeze mnie "podaj, przynieś, pozamiataj" (tylko bez zamiatania). Zrobiłem też najwspanialszej Bogini herbatę. Starałem się przygotować napar tak, żeby jak najbardziej zadowolić Boginię. Żeby herbata była nie za mocna i nie za lekka. Nie za gorąca i nie za zimna. Bogini zapytała czy się nie poparzy i wzięła łyka. Wstrzymałem oddech. Uśmiechnęła się i powiedziała, że jest ok. Kamień spadł mi z serca. Byłem bardzo uradowany, że moja Pani pije przygotowany przeze mnie napój i Jej smakuje. To bardzo nobilitujące uczucie. Dziś Bogini nie życzyła sobie masażu, ale poleciła mi przynieść skarpetki. Siedziała na swoim fotelowym tronie z nogami opartymi na pufie a ja delikatnie wsunąłem jej na stopy skarpetki. Starałem się to zrobić w jak najbardziej komfortowy dla Niej sposób. Jak zawsze całkowicie skupiałem się na zadaniu. Myślę, że mi się udało, bo Najwspanialsza podziękowała mi za to. Służenie Jej jest moim życiowym celem i jest to nagrodą samą w sobie. Jednak po takim słowie od samej Bogini było mi naprawdę miło. Już nie mogę się doczekać dzisiejszych 15 minut.
Komentarze
Prześlij komentarz